sobota, 10 października 2015

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

Witajcie ! Dzisiaj o tym, że również te z pozoru złe i przykre rzeczy niosą ze sobą ukryte dobro. Opowiem na przykładzie swoim i (bez)glutenu. Od kiedy jestem na diecie minął już rok z kawałkiem. Na początku był chaos. Załamanie. Tragedia. O wiele lżejszy portfel. Dużo by wymieniać :) Był również płacz jak znajomi jedli normalną pizzę a przed wyjściem do "zwykłej" restauracji musiałam się najeść, żeby mieć siłę patrzeć jak jedzą inni. Do sedna. Przecież we wszystkim da się znaleźć jakąś iskierkę, jakiś malutki plus. W moim przypadku razem z dietą szła konieczność nauczenia się gotować co kiedyś bardzo ciężko wychodziło. Jednak z czasem nawet chleby pieczone w domu, zaczęły wyglądać jak chleby a nie jak "rzeźby gotyckie". A moją kreatywność rozbudził kurczak robiony na tysiąc sposobów. Kolejnym plusem z czasem stało się właśnie prowadzenie bloga. Lubię pomagać, zarówno ludziom jak i zwierzętom, więc wpadłam na pomysł pomaganiem przez bloga, Daje mi to dużą radość i jest to sposób na stresa. A teraz plus najlepszy z najlepszych. Od jakiegoś czasu marzyło mi się bycie kelnerką, no i spełniło się! Będę obsługiwać klientów i to w restauracji serwującej dania bezglutenowe :) Weszłam na kolejny schodek marzeń. Tym swoim wywodem chciałam Wam powiedzieć, że nawet z najgorszej rzeczy da się wyczarować coś dobrego. Może to co teraz napiszę będzie zbyt oczywiste, ale choćby się waliło i paliło trzeba myśleć pozytywnie ! Z czasem złe rzeczy staną się dobrymi. Los chyba wie co robi :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz