wtorek, 7 czerwca 2016

Jak solić z głową. Kontynuacja wpisu.

Dzisiaj dalsza część cyklu o różnych (nie)zwykłych odmianach soli. Z racji tego, że większość bohaterów tego wpisu jest Wam pewnie mało znanych obok opisu każdego rodzaju zamieszczę zdjęcie przedstawiające daną sól :)

1. Sól hawajska czerwona.  
Sól hawajska, odmiana czerwona.

Hawaiian Sea Salt, powyższa odmiana soli, zawdzięcza swój niespotykany kolor pyłowi wulkanicznemu, z którym się wymieszała. Jest skarbnicą żelaza. Oprócz koloru czerwonego, ma jeszcze kilka odmian, między innymi jasny różowy, oraz czarny. Czarna odmiana jest również wykorzystywana jako sól do kąpieli, ze względu na dużą zawartość aktywnych węgli. Czerwona sól hawajska, jest ceniona przez koneserów jeśli chodzi o intensywny, musujący smak oraz delikatny aromat ziemi. Świetnie nadaje się do przyprawiania różnego rodzaju mięs.

2. Sól francuska Gros sel. 

Sól francuska zwana jako Gros sel.

Jest to morska sól z Bretanii. Jest pozyskiwana w sposób tradycyjny od wieków, co nadaje tej soli wyjątkowy smak. Sól osiada na powierzchni ziemi  i dzięki kontaktowi z gliną ma lekko szare zabarwienie, i duże kryształy. Rozkłada się ją na specjalnie przeznaczonych do tego stołach, aby odsączyć ją całkowicie. Kiedy dokładnie przesuszy się ją na słońcu, następnie jest przenoszona i wkładana do beczek po winie ze szczepu Chardonnay. Francuscy smakosze i specjaliści od kulinariów często dodają do soli tymianek bądź bazylię aby uzyskać dodatkowy aromat.

3. Sól Maldon.

Sól Maldon.

Jest to sól pochodząca z angielskiego hrabstwa Essex. Region ten był zdolny do produkcji soli już dwa tysiące lat temu. Występuje w postaci płaskich kryształków, bądź też płatkach czy piramidkach. Przez charakterystyczny kształt trudno odróżnić ją od konkurencji. Cechuje się krystalicznym smakiem. Jest przeznaczona głównie do ozdabiania potraw, przez co można wprawić w zachwyt naszych gości.

4. Fleur de sel.


Fleur  de sel.
Jest to rodzaj soli zbieranej ze zbiorników wodnych w porze letniej. Jest królową wśród morskich soli, a przy tym jest niezwykle zdrowa i bogata w minerały. Swoją "kwiatową" nazwę wzięła stąd, że w letnie popołudnia tworzy w morzach lub oceanach, tak zwane kwiaty soli, a ponadto ma delikatny fiołkowy aromat, dzięki czemu wzbogaca smak wielu potraw. Ma przeważnie kolor biały lub żółtawy, ale również występuje w postaci łososiowej, ze względu na obecny beta karoten, który jest obecny w algach. Sól często jest mieszana z ziołami oraz skórką z cytrusów.

5. Sól peruwiańska Maras.


Sól maraska.

Sól Maras, bywa zwana również solą Inków. Pochodzi w wyżyn peruwiańskich And. Nazwa wzięła się od miejscowości Maras. Podobnie jak Fleur de sel jest suszona na słońcu. Jest to sól nieskazitelnie czysta, wolna od zanieczyszczeń cywilizacyjnych. Jest skrzynią wielu wartościowych minerałów, takich jak magnez, żelazo, cynk, wapń i miedź. To właśnie dzięki nim ma lekko różową barwę.




piątek, 3 czerwca 2016

Zalety diety bezglutenowej.


Biorąc pod uwagę moje ostatnie rozmyślania, można by rzec trochę egzystencjalne nawet, postanowiłam przelać je na "papier". Chodzi głównie o zalety zarówno diety bezglutenowej jak i życia z nią. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Ja dwa razy, najpierw podczas przechodzenia na nią, chciałam wyszukać więcej zalet niż wad, ażeby łatwiej się z dietą zaprzyjaźnić. No, ale do sedna. 

ZALETY:

Niewątpliwie pierwszą i najważniejszą zaletą jest zdrowie i nasze samopoczucie. W końcu większość przechodzi na nią, właśnie wtedy kiedy zdrowie się psuje. Powodem może być celiakia, hashimoto, choroba duhringa, oraz wiele innych dolegliwości. Poprzez wyeliminowanie pszenicy, i odbudowanie śluzówki jelit, nasze przypadłości stopniowo zostają zażegnane, wraca nam apetyt na życie, mamy lepsze humory i zdajemy sobie sprawę, że ta dieta to wcale nie jest taka zła. W ciemną otchłań znikają wzdęcia, bóle brzucha, odbijania, zarzucanie kwaśną treścią... Tak więc dla zdrowia warto.

Do drugiego miejsca została nominowana różnorodność w kuchni. Pozbawiona pszenicy dieta wręcz zmusza nas do szukania wielu rozwiązań, ażeby było smacznie i nie nudno. W wielu przeznaczonych do tego sklepach znajdziemy kasze, komosę ryżową, amarantus,  na rynku dostępny jest nawet bezglutenowy kuskus. Oprócz tego mamy ziemniaki, bataty, kilka rodzajów ryżu. Z tego może powstać kilkanaście kompozycji na dania z udziałem mięs, ryb oraz warzyw.

Trzecią zaleta jest to, że dietę może z powodzeniem stosować cała rodzina. 
Masz celiakię? Tu każdy okruszek pochodzący ze zwykłego chleba ma znaczenie. Jeśli natkniesz się na okruszki w maselniczce, również może być nieprzyjemnie. Zamiast szukania okruchów  z lupą, można znaleźć inne rozwiązanie. Reszta domowników może też przejść na dietę. Wtedy można uniknąć podwójnego gotowania, strachu o to czy mąka  pszenna bądź resztki z krojenia chleba nie znalazły się w naszym posiłku, i niepotrzebnych kosztów. A wyjdzie im to na zdrowie, obniży cholesterol, w niektórych przypadkach również wagę. 

Na czwartym miejscu, ale nie mniej ważnym możemy umieścić kształtowanie dobrych nawyków. Jeśli będziemy stosować dietę i trzymać się jej tak na 100%, zaczniemy zwracać uwagę na to co jemy. W grę wejdą zdrowsze produkty, o lepszych składach na opakowaniach. Być może zainspiruje to kogoś z Was do tworzenia własnego mleka roślinnego bądź też jogurtu czy wędlin. Chociaż rozumiem, że z czasem jest ciężko. Nie każdy ma go wystarczająco dużo by samemu robić takie rzeczy. Ja zresztą też nie mam :) ale przechadzając się pomiędzy sklepowymi półkami zawsze wybieram mniejsze zło. 

To co, jeszcze jedna zaleta?

No dobrze :) ruszamy!

Piątą zaletą są wartości odżywcze i większa zawartość witamin niż w produktach z mąki pszennej. Dzieje się tak dlatego,  że większość produktów bezglutenowych, bo nie  oszukujmy się nie wszystkie, są w małym stopniu przetworzone, a co z tym idzie nie ubywa im ani składników ani witamin. Produkty bezglutenowe są bardziej pożywne bo nie powodują wyrzutów insuliny i napadów głodu, więc dłużej czujemy się syci.

Widzicie, trochę jednak tych zalet jest. Pod żadnym względem nie jesteśmy pokrzywdzeni, wręcz przeciwnie, powinniśmy być dumni z faktu bycia: Gluten Free :)

wtorek, 31 maja 2016

4 doskonałe zastępniki cukru w diecie- część druga.

Dzisiaj kontynuacja poprzedniego postu o zamiennikach białego cukru. Na warsztat pójdą kolejne cztery, te bardziej i te mniej znane.

1. Fruktoza.
To znany chyba wszystkim zamiennik, cukier gronowy naturalnie występujący w owocach, oraz miodku. Cechuje się słodkim smakiem, jak to cukier oraz bardzo dobrą rozpuszczalnością w wodzie. Jest o 40% mniej kaloryczny niż tradycyjny biały cukier, i ma nie duży indeks glikemiczny dlatego polecany jest cukrzykom. Po spożyciu metabolizuje się w wątrobie bez pomocy insuliny, a wchłaniany jest w jelicie cienkim. Jest teoretycznie zdrowy, teoretycznie bo tylko wtedy gdy jest spożywany w małych ilościach. Większe powodują bóle brzucha, biegunki, i zwiększają ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego. W społeczeństwie często występuje też nietolerancja fruktozy. Aby zapobiec spożywaniu tego cukru w nadmiarze, należy ograniczyć słodycze, ciasteczka oraz czekolady.

2. Erytrytol.
Jest czymś nowym na rynku. Przez większość ludzi bywa błędnie nazywany erytrolem. To naturalnie bezkaloryczny słodzik, powstały z glukozy, skrobi bądź glicerolu z użyciem odpowiednio dobranych do tego drożdży. Nie wchłania się w przewodzie pokarmowym, tylko jest od razu wydalany z moczem. Występuje w naturalnej postaci w owocach, takich jak: melon, gruszka. A także  w owocach morza oraz algach morskich. 

3. Ksylitol.
Jest cukrem prawie idealnym. Dlaczego prawie? O tym dowiemy się później. Ksylitol jest pozyskiwany z brzozy, przede wszystkim w Finlandii, ponieważ  wymaga dużej ilości drewna do produkcji a tam  jest go pod dostatkiem. W postaci naturalnej występuje w owocach, warzywach oraz grzybach. Spowalnia rozwój płytki nazębnej, chroni dziąsła, płukanie nim ust ( płynna postać ) jest polecane przy infekcjach jamy ustnej. Działa przeciwgrzybiczo i przeciwbakteryjnie. Wzmacnia naszą odporność. Ma bardzo mały indeks glikemiczny, nie wzmaga apetytu. Ułatwia przyswajanie wapnia. Jest również bardzo zalecany przy różnych  dolegliwościach przewodu pokarmowego, np. Helicobacter Pylori, przy wrzodach żołądka. Lecz jest spożycie w nadmiernych ilościach powoduje efekt przeczyszczający. Z tego względu jest polecany raczej osobom dorosłym, i należy pilnować dopuszczalnej dziennej dawki. Jest odporny na wysokie  temperatury, więc świetnie sprawdzi się przy wypiekach, bądź też deserach.

4. Melasa buraczana.
To nic innego jak sok z buraka cukrowego, który dawniej używało się po prostu za produkt uboczny przy produkcji białego cukru. Dziś, doskonale nadaje się do dosładzania wypieków, a nawet do jedzenia łyżeczką samego. Cechuje ją karmelowy smak.   Ma sporą zawartość substancji odżywczych, zawiera kwas foliowy, wapń, żelazo, potas oraz liczne witaminy z grupy B. Jego spożywanie przyczynia się do poprawy wyników krwi, wobec tego jest polecany osobom z anemią, kobietom w ciąży, którym potrzebny jest kwas foliowy oraz sportowcom w celu regeneracji. 


sobota, 28 maja 2016

Jak solić z głową, czyli o gatunkach soli.




Co to  jest ta sól?  Okiem chemika to nic innego jak NaCl, czyli mówiąc naszym językiem chlorek sodu. Nasz organizm nie wytrzymałby długo bez niej, tak jak bez wody. Racjonalnie używana nie szkodzi, a wręcz pomaga, ponieważ zawiera dużo cennych pierwiastków jak sód i potas, oraz jod regulujący pracę tarczycy. Jednakże powszechnie dostępna najzwyklejsza sól kuchenna, jest pozbawiona tych wyżej wymienionych cennych dla nas składników. Stosowana w nadmiarze jest traktowana przez organizm jak intruz, nasze ciało chce jak najszybciej się jej pozbyć i w tym celu zużywa wodę komórkową w bardzo dużych ilościach, czego następstwem może być: osłabienie pracy nerek, cellulit tak nie lubiany przez kobiety, oraz przedwczesne starzenie się. Możemy temu zapobiec włączając w codzienne życie lepszą gatunkowo sól. Jaką? Zapraszam do lektury :)

1. Sól kamienna:
Jest ona znacznie zdrowsza od soli kuchennej, a to dlatego, że ma swoje źródła głęboko pod ziemią. Zawiera naprawdę dużo pierwiastków takich jak: chrom, wapń,  miedź, mangan. W odróżnieniu od soli kuchennej nie jest sztucznie oczyszczana. 

2.  Sól morska:
Jak sama nazwa wskazuje, jest pozyskiwana z mórz i oceanów. Proces następuje poprzez odparowanie wody morskiej/oceanicznej. Zawiera całą skrzynię mikroelementów. Obfituje w jod tak niezbędny do prawidłowej pracy tarczycy, która reguluje gospodarkę hormonalną. I zawiera jedynie 34% chlorku sodu. 

3. Sól himalajska: 

Pewnie chodząc między sklepowymi półkami i zastanawiając się czy czegoś nie zapomnieliście kupić, spotkaliście się z solą o lekko różowej barwie. Tak, to właśnie sól himalajska. Wydobywana jest z ogromnej głębokości, po występujących przed wieki zbiornikach wodnych, leżących u podnóży Himalajów. Sól naturalnie schła na słońcu. Jest wolna od wszelakich zanieczyszczeń. Zawiera ponad 80 ważnych minerałów oraz pierwiastków.

4. Sól indyjska- Kala Namak:
Ma nietypową dla soli barwę, albowiem czarną. Cechuje się posmakiem siarki, oraz zapachem "jajka". Służy najczęściej do przyprawiania indyjskich potraw, sosów, sałatek, a także owoców. Zawiera 89% chlorku sodu, czyli tyle co sól kuchenna. Cieszy się bardzo dużym powodzeniem wśród wegan, dzięki temu, że imituje smak gotowanego jajka, można używać jej na wiele sposobów. 

Gorąco zachęcam do przekroczenia granic i wyjścia poza schemat doprawiania potraw solą kuchenną. Za jakiś czas zamieszczę dalszą część cyklu dotyczącego rodzajów soli.




czwartek, 26 maja 2016

4 doskonałe zastępniki cukru w diecie.

Witam Was po nieco dłuższej przerwie od pisania. Dzisiaj wzięłam na warsztat cichego zabójcę- cukier. Zemsta będzie słodka ;)

Będzie o tym, czym słodzić potrawy, desery i herbaty, żeby nie odmawiać sobie przyjemności:)

Cukier biały jest powszechnie dostępny, jego zakup nie wymaga dużego nakładu finansowego, ale jest też swego rodzaju fast-foodem, ponieważ, oprócz tego, że "osładza życie" nie ma kompletnie żadnych wartości odżywczych a tylko puste kalorie, których nie chcemy i które trzeba potem spalać na siłce :) ponadto ma baardzo wysoki indeks glikemiczny, co powoduje szybsze uczucie głodu i prowadzi do podjadania. Cukier  jest doskonałą pożywką dla bakterii, dzięki niemu pojawiają się drożdżaki, grzyby i inne paskudztwa, która atakują nasz układ immunologiczny ( odpornościowy ).
Mówić dalej? No dobra, przez cukier mamy próchnicę zamiast hollywoodzkiego uśmiechu, cukrzycę, i otyłość. Dosyć tego, nie będę obrzydzać cukru, za to przedstawię kilka alternatyw dla niego.

3,2,1  START !!


1. Stewia.
Na pierwszym miejscu uplasowała się stewia. Dostępna w sklepach w formie płynnej, bądź w tabletkach jako słodzik. Sama posiadam ją w formie słodziku :) Jej słodycz pozyskiwana jest z liści tzw. glikozydów stewiolowych. Ta zdrowa koleżanka, jest prawie 300-400 razy słodsza od zwykłego cukru iiii.. uwaga, nie jest wcale kaloryczna. Można ją dodawać do deserów, kawy, herbaty. Ma działanie moczopędne, i nie jest wchłaniana w naszym brzuszku, tylko natychmiast wydalana z moczem. Ma skarbnicę mikro i makro elementów, oraz witamin z grupy B i witaminy C, a także pierwiastków, przyspiesza gojenie się ran i dzięki niej zachowamy piękne ząbki. Ma według mnie jedną wadę, a mianowicie, posłodzony nią napój charakterystycznie smakuje co nie każdemu odpowiada.

2. Miód.
Drugie miejsce na podium zajmuje to co misie lubią najbardziej. Miód, powszechnie dostępny, aczkolwiek ten prawdziwy od pszczelarza jest droższy. Na półkach można znaleźć kilka rodzajów, akacjowy, gryczany, lipowy, wielokwiatowy oraz miód z dodatkami, na przykład z cynamonem. Jeśli chodzi o kalorie to jest porównywalny do białego zabójcy, lecz ma o wiele więcej walorów zdrowotnych. Poszczególny jego rodzaj pomaga na dane schorzenie. Działa bakteriobójczo, i pomaga poprawić humor.

3.  Daktyle.
Teraz czas na daktyle. Można osładzać nimi ciasta, desery oraz użyć syropu do słodzenia napojów. Dodają nam energii do życia, a zarazem dostarczają wielu cennych składników odżywczych. Dzięki działaniu witaminy A, wpływają na polepszenie się wzroku. Są bardzo dobre dla kobiet w ciąży. Wzmacniają florę bakteryjną jelit, poprawiają ich perystaltykę. Są również wrogiem dla bakterii. Powinny je jeść osoby z niskim poziomem żelaza we krwi, i te walczące bądź, zagrożone anemią.

4. Karob.
Ostatni już trochę mniej znany zastępnik cukru to karob ( mączka chleba świętojańskiego). To owoc drzewa z dość dziwną nazwą: "szarańczyn strąkowy". Najczęściej można go spotkać w sklepach ze zdrową żywnością w postaci proszku. Świetnie zastępuje kakao, jest bardzo cennym elementem pożywienia dla osób z anemią, gdyż ma duże pokłady żelaza. Jest pomocny przy biegunkach oraz innych rewolucjach żołądkowych, gdyż zawarte w nim magiczne substancje, zagęszczają pokarm w żołądku.  Nie szkodzi osobom z refluksem żołądkowo-przełykowym. Nie zawiera alergenów i co ważniejsze jest pomocny w leczeniu alergii :) Jeszcze jedną z jego licznych zalet, jest to, że walczy z grypą. Prawda, że cudo? ;)

Mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie. O cukrze trzcinowym nie wspominałam :) ale pamiętajcie, jeśli bardzo chcecie słodzić właśnie cukrem, to tylko tym. Jest mniej szkodliwy a dalej bardzo smaczny!

czwartek, 10 marca 2016

Jedz pysznie bez pszenicy. Recenzja książki.

Jedz pysznie bez pszenicy.


Ostatnimi czasy zastanawiałam się nad zdobyciem nowej książki na temat smacznej, lekkiej i przyjemnej diety bezglutenowej. Po przeczytaniu wielu pochlebnych opinii na temat tejże pozycji, zdecydowałam się właśnie na nią. I nie rozczarowałam się :) Książka została napisana przez Panią Magdalenę Makarowską, dietetyczkę, miłośniczkę odchudzania z głową i bez odmawiania sobie przyjemności z jedzenia i z życia. Jest ona autorką  również dwóch innych książek dotyczących różnorakich diet mających na celu pomoc ludziom w zrzuceniu zbędnych kilogramów.  Ogromną zaletą tej pozycji jest to, że znajdziemy w niej wiele praktycznych i ciekawych informacji co we wszystkich innych książkach razem wziętych. Autorka rozpoczyna pierwszy rozdział od wyjaśnienia podstawowych pojęć jakże potrzebnych przy zaprzyjaźnieniu się  z dietą. Rozdział obejmuje różnice między nietolerancją a celiakią, zobrazowanie czym jest nietolerancja laktozy a także  przedstawienie ogólnych zasad rządzących dietą bezglutenową. To wszystko jest napisane jasnym językiem, zrozumiałym również dla laików. W drugim rozdziale zaś, opisane są zastępniki pszenicy, oraz produkty, które warto byłoby wprowadzić do diety. W pozostałych częściach autorka opisuje, zdrowsze rodzaje soli, przedstawia kontrowersje wokół nabiału, pokazuje, że można słodko żyć bez białego, rafinowanego cukru a także, czego chyba nie spotkałam w innych tego typu książkach, są zamieszczone  naprawdę proste przepisy na zdrowe, ziołowe mieszanki przypraw, bo wiadomo, że te własnoręcznie przygotowane są najsmaczniejsze :) Oprócz tego jest kilka różnych  kategorii grupujących przepisy na pieczywo dla nas bezglutenowców. Na łamach książki królują także własnoręcznie przygotowywane wędliny. Bez konserwantów i polepszaczy smaku. Myślę jednak, że kwintesencją tej pozycji jest dieta na osiem tygodni z rozpisanym dokładnie jadłospisem łącznie  z przepisami na dania oraz z zamieszczoną listą zakupów na każdy tydzień, co więcej przy każdym posiłku jest napisana alternatywa dla pozostałych nie odchudzających się członków rodziny. Po tejże części, autorka książki zamieściła propozycje żywieniowe niezbędne do utrzymania wagi po procesie redukcji. Książkę cechują barwne ilustracje, jasna, klarowna treść, oraz dużo ciekawych informacji, które bardzo trudno znaleźć w innych pozycjach na liście książek bezglutenowych. Koszt to 40 złotych. Gorąco polecam entuzjastom nie tylko diety bezglutenowej i zdrowego żywienia, ale także ludziom, którzy chcą zmienić coś w dotychczasowym sposobie życia.

poniedziałek, 7 marca 2016

Bezglutenowa babeczka ;)


Witam, witam :) chciałabym podzielić się  z Wami sposobem na słodkie popołudnia, tudzież wieczory przy kawie. Ostatnio, oprócz pichcenia potraw wytrawnych, zaczęłam próbować swoich sił w wypiekach. Wyżej macie przedstawione efekty moich zmagań. Nie, nie było ani potu, ani tym bardziej krwi i łez. Była radość z zabawy, rosnące emocje, kiedy czekałam na finisz i banan na twarzy gdy po ostygnięciu okazały się naprawdę pyszne !

Składniki kakaowych babeczek:

1. 5 lub 6 jajek.
2. 1 szklanka cukru.
3. 2/3 szklanki oleju.
4. 2 lub 2,5 szklanki mąki bezglutenowej.
5. 2 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia.
6. Naturalne kakao, lub Nesquik.

Procedura tworzenia:

W misce wymieszać mąkę bezglutenową razem z proszkiem do pieczenia. W drugiej misce, zmiksować wszystkie jajka, cukier, olej aż utworzy się gładka masa. Miksując należy dodawać, po łyżce lub dwóch mąkę zmieszaną z  proszkiem do pieczenia, pod koniec wsypując kakao i zmiksować aż masa osiągnie lekko brązowy kolor. Ciasto wlać do dowolnych foremek, wstawić do piekarnika bądź prodiża, i piec ok. 30 minut. Można wsadzić patyczek sprawdzając czy się upiekło.

Życzę Wam smacznego popołudnia. Ciasto trudno odróżnić od zwykłego :)